Acalonis

wtorek, 29 stycznia 2013

Tajemnicze Spotkanie



Szedł powoli przez miasto i rozglądał się wokół w poszukiwaniu jakiegoś noclegu. Nie śpieszył się za bardzo, ponieważ umówił się z członkami swojej straży przybocznej, że spotkają się na ryku o 16.45, co oznaczało, że miał jeszcze chwile czasu nim będzie musiał wracać.

Ojciec powiedział mu, że tym razem będzie uczestniczył w Wielkim Spotkaniu. Uważał, że jest na tyle dorosły, że powinien wiedzieć jak to wszystko się odbywa, ponieważ w razie jego ewentualnej śmierci to on będzie nowym królem. Nie za bardzo podobała mu się perspektywa spędzenia kilku tygodni wśród przedstawicieli innych, nieznanych mu, do końca nacji, tym bardziej, że miał już inne plany, z których niestety musiał zrezygnować. Jego starszy brat, który był nie raz na takim spotkaniu powiedział, mu że wbrew pozorom nie jest tam tak źle, i że najgorsza jest część oficjalna, a później jest całkiem przyjemnie i można zawrzeć nowe znajomości. Akita nie przejmowałby się tym tak bardzo, gdyby nie fakt, że na tym spotkaniu mieli być obecni także przedstawiciele, znienawidzonej przez wszystkich Bastalonis. Od niepamiętnych czasów trwał spór między Acalończykami a Bastalończykami. Jednak najgorsze relacje mieli królowie państw Acalsis i Beratonu. Ojciec Akity król Seran władający ziemiami Acalsis cieszył się szacunkiem i każdy liczył się z jego zdaniem, bez względu pochodzenie. W historii swojego ludy był jednym z najmłodszych władców w czasie kiedy obejmował tron po swoim ojcu. Król Seran miał 6 dzieci: 3 synów i 3 córki. Akita był najmłodszym dzieckiem i jako jedyny nie był w narzeczeństwie. Liczył się z możliwością, że być może jego przyszły współmałżonek będzie chłopakiem, jednak on nawet nie dopuszczał do siebie takiej możliwości, co prawda w przeszłości zdarzały się takie przypadki, ale bardzo rzadko. Ostatni taki przypadek miał miejsce ponad 300 000 lat temu, za czasów Pierwotnego Władcy, kiedy Acalonis i Bastalonis były jednością. Akita podejrzewał, że gdyby taka sytuacja miała miejsce teraz, skończyłaby się wielkim skandalem.

Młodzieniec był bardzo ciekawy drugiego władcy i stworzeń jakie będą mu towarzyszyć, po okolicy rozniosła się pogłoska, że wraz z królem ma przybyć jego potomek, niestety nikt nie wiedział czy to chłopak czy dziewczyna, a zdania były podzielone. Zastanawiał się też, jakie plany miał wobec jego ojciec. Podejrzewał, że bez powodu nie zabierał by go w tak długą i męczącą podróż...

I w tym właśnie momencie jego rozmyślenia przerwała piękna, czarnowłosa dziewczyna, na którą przypadkowo wpadł.

- Rany gorzkie, bardzo przepraszam nie chciałem – kiedy spojrzał w jej lazurowe oczy zapomniał co chciał właśnie powiedzieć – ja...

- Nic nie szkodzi – odpowiedziała lekko pocierając czoło, w które została uderzona.

- Wasza królewska mość ! - usłyszeli krzyk dobiegający gdzieś z tłumu i dopiero po chwili chłopak zauważył nadbiegających w ich stronę dwóch młodzieńców. Dziewczyna bardzo szybko się odwróciła i wykonała jakiś bliżej nieokreślony gest, który powstrzymał jej towarzyszy.

- Cóż. - Powiedział, kiedy przypomniał sobie na czym ta czynność polega. - Może jako rekompensatę pozwolisz zaprosić się na kawę, piękna nieznajoma ? - Ona kiedy usłyszała jego głos odwróciła się ponownie i odpowiedziała:

- Bardzo chętnie, lecz musisz mi wybaczyć, ponieważ nie dysponuję w tej chwili wystarczającą ilością wolnego czasu, a poza tym nie wolno mi umawiać się z nieznajomymi. Teraz, jednak będziemy musieli się pożegnać, ponieważ muszę już iść.

- Czy w takim razie mógłbym poznać twoje imię?

- Dlaczego mam wyjawiać ci moje imię, skoro nie znam ani ciebie, ani twoich zamiarów ?

- Ahh... Wybacz, mój błąd – uderzył otwartą dłonią w czoło, w wyniku czego można było usłyszeć donośny plask – nazywam się Akita... - mówiąc to wyciągnął prawą dłoń lekko przed siebie i kiedy mówił dziewczyna przerwała mu w połowie.

- Miło mi, ale nie mów mi swojego nazwiska – chłopak zdziwił się kiedy to usłyszał, jednak wciąż milczał – nie chce wiedzieć jak brzmi, ponieważ nie wyjawię ci swojego, a nie lubię mieć jakichkolwiek zobowiązań w stosunku do kogokolwiek. - Zrobiła krótka przerwę, po czym kontynuowała – ja jestem Connie – mówiąc to podała mu dłoń. Zdziwił się tym, jak bardzo delikatna w dotyku była jej skóra.

- Piękne imię - Akita uniósł ją delikatnie do ust i pocałował, patrząc jej przy tym głęboko w oczy.

- Conn... - powiedział jej czerwonowłosy towarzysz.

- Tak wiem Derry, już idę. - Nie patrząc na czerwonowłosego towarzysza powiedziała – Muszę już iść. Żegnaj Akita.

- Do zobaczenia Connie – odpowiedział, szeroko się przy tym uśmiechając.

Jeszcze przez chwilę obserwował dziewczynę i jej kompanów znikających w tłumie. Dopiero po chwili zorientował się, że już dawno powinien być na miejscu zbiórki.

- Cholera – zaklął cicho pod nosem i czym prędzej pobiegł w stronę fontanny.

Po okołu 5 minutach był na miejscu i wysłuchiwał marudzenia Generała Straży Głównej, który został wyznaczony przez jego ojca jako tymczasowego dowódce jego gwardii przybocznej. Generał Morgan von Schifller był dobrze zbudowanym mężczyzną w średnim wieku. Był jedynym człowiekiem na dworze króla Serana, który nie posiadał żadnych specjalnych umiejętności, nie znał sztuki magicznej, a jego rodzice byli zwykłymi rzemieślnikami. Tytuł szlachecki nadał mu władca jako, iż był jego najlepszym i najbardziej zaufanym człowiekiem, pokazując tym samym, że darzy go szczególnymi łaskami.

- Młody człowieku – mówił głębokim basem – czy zdajesz sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje mogły wyniknąć z twojego nieodpowiedzialnego zachowania?

- Morgan, daj spokój – odparł – obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy.

Mimo jego słów generał przyglądał mu się przez dłuższą chwilę podejrzliwie, w taki sposób, iż chłopak zaczął żałować tego, że oddalił się tak daleko na północny-wschód od fontanny. Mężczyzna po chwili wybuchnął głośnym śmiechem na widok zakłopotania jakie malowało się na twarzy młodego monarchy, a wraz z nim pozostała 3 składająca się na jego straż przyboczną. Przez resztę dnia humor dopisywał całej drużynie i w takiej atmosferze doszli do zajazdu, w którym byli zakwaterowani. Niestety żaden z nich nie zauważył, że byli od dłuższego czasu obserwowani, nie mieli też najmniejszego pojęcia o planach władców Bastalonis.



W tym samym czasie kilka domów dalej.

- Keary. Keray. - ktoś szarpał go delikatnie za ramię. - Wstawaj, zaraz kolacja.

Leniwie otworzył zaspane oczy i spojrzał na czerwonowłosego młodzieńca, który przerwał jego drzemkę.

- Nie jestem głodny. - Po tych słowach odwrócił się na drugi bok i zasłonił twarz poduszką

- Ale musisz wstać i coś zjeść bo jak twój ojciec zobaczy, że znowu schudłeś to mi łeb ukręci – zabrał chłopakowi poduszkę, a kiedy ten nakrył się pościelą ściągnął ją z niego. - Więc wstawaj i nie marudź. Za 3 minuty widzę cię na dole.

Długowłosy młodzieniec jęknął, ale po przeanalizowaniu wszystkich „za” i „przeciw” postanowił mimo wszystko posłuchać starszego i zejść na posiłek. Pocieszał się faktem, że przynajmniej do czasu kiedy znajdowali się w tej zapchlonej gospodzie nie musiał zakładać tych durnych sukienek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz